Ojciec Maciej Sierzputowski od 15 lat należy do Misyjnego Zgromadzenia Ducha Świętego pod Opieką Niepokalanego Serca Maryi. Pochodzi z Bydgoszczy, a obecnie jest proboszczem w rzymskiej parafii pod wezwaniem św. Brygidy Szwedzkiej.
Poznaliśmy go podczas tegorocznych rekolekcji. Skorzystałyśmy z okazji i zadałyśmy mu kilka pytań.
1. Czy mógłby ksiądz opowiedzieć o zgromadzeniu, do którego należy?
Nasze zgromadzenie ma charakter międzynarodowy. Powstało we Francji w 1703 r. i od samego początku było zgromadzeniem misyjnym, czyli już pierwsi współbracia wyjeżdżali – głównie do Afryki. Tam jesteśmy bardzo znani, ponieważ w wielu krajach to właśnie „duchacze”, bo tak się nas popularnie nazywa, rozpoczęli ewangelizację. Obecnie jest nas wszystkich „duchaczy” na świecie 3000. W prowincji polskiej, bo zgromadzenie jest podzielone na prowincje: w każdym kraju, w którym jesteśmy jest prowincja i zazwyczaj seminarium, u nas jest 4 braci, 9 kleryków i około 60 kapłanów.
2. Kilka słów o parafii, w której ojciec pracuje?
Parafia, w której pracuję jest pod wezwaniem św. Brygidy Szwedzkiej i znajduje się na północnym zachodzie Rzymu. Parafia istnieje od 26 lat. Znajduje się w dzielnicy, która jest taką częścią Rzymu, której nie można zobaczyć na zdjęciach ani w telewizji. Nie ma tam zabytków, wszystko jest nowe. Domy zostały wybudowane jakieś 30 lat temu. Jeśli chodzi o naszą parafię to nie mamy jeszcze kościoła. Msze Święte sprawujemy w garażu, to znaczy garaż został przerobiony na kościół dla 5000 parafian. Katechizacja, różne spotkania odbywają się w dwóch miejscach: mamy dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką - tam spotyka się młodzież, oraz 2 lata temu diecezja podarowała nam taki barak z czterema pokojami w środku i tam jest codziennie katechizacja oraz spotkania modlitewne. A my, księża, jest nas trzech we wspólnocie: dwóch Afrykańczyków z Kamerunu i Kongo oraz ja, mieszkamy poza parafią w domku pięciorodzinnym.
3. Jakie organizacje działają przy ojca parafii?
Żadne. To znaczy organizacje parafialne typu Caritas – takie są. Mamy kilka osób, które się tym zajmują. Problemem w parafii, ponieważ jest ona położona na peryferiach miasta, jest bieda materialna, zwłaszcza jeśli chodzi o imigrantów. Mamy taki wielki dom stojący na terenie parafii, w którym mieszka bardzo wielu Afrykańczyków i mieszkańców Ameryki Południowej. Praktycznie nie powinni tam przebywać, ale mieszkają i jest ich około 150 rodzin. My każdego tygodnia z ludźmi z Caritasu wozimy 150 paczek żywnościowych, żeby im się trochę pomóc.
4. Dlaczego zdecydował się ksiądz wstąpić do seminarium?
Któregoś roku moi koledzy, którzy byli lektorami w kościele ( ja nie miałem do czynienia z kościołem jako lektor czy ministrant) zaprosili mnie na tzw. „ Wakacje z Bogiem”, które były i są organizowane do dzisiaj przez nasze zgromadzenie w Borach Tucholskich. Ja tam pojechałem i poznałem głównie kleryków ze Zgromadzenia Ducha Świętego, z którymi się bardzo zaprzyjaźniłem. Później, gdy skończyłem szkołę i studiowałem już do egzaminów na filologię polską, (…) obudziłem się któregoś ranka, to było mniej więcej tydzień przed testami wstępnymi z taką myślą: „a może pójdę do seminarium?” Poszedłem, zgłosiłem się, rozmawiałem z przełożonym, który mnie przyjął - kazał mi tylko ściąć włosy i ubrać się porządnie (…) Po dwóch latach studiów filozoficznych przeżyłem głębokie nawrócenie po rekolekcjach z naprawdę Bożym kapłanem. Wtedy tak naprawdę poczułem w sercu, że bycie kapłanem to jest moje powołanie życiowe.
5. W jakich okolicznościach został ojciec wysłany do Rzymu?
To był styczeń 1999 roku. W naszym zgromadzeniu kilka miesięcy przed święceniami kapłańskimi my piszemy nasze prośby do Rady Generalnej do Rzymu, w których prosimy o wysłanie nas do krajów, o których marzymy, w których chcielibyśmy pracować. Ja od początku seminarium myślałem o wyjeździe do Paragwaju do Ameryki Południowej. Zawsze mnie to pociągało, czytałem dużo o tym kraju, o biedzie, o potrzebach. Kiedy miałem pisać prośbę o Paragwaj albo Meksyk – bo tam też mnie ciągnęło, przyszedł do mnie ojciec przełożony i powiedział: „A co byś powiedział gdybyś nigdy nie opuścił Europy, bo jest w Rzymie parafia, którą diecezja dała naszemu zgromadzeniu i chcieliśmy Cię tam wysłać. Dał mi noc do namysłu. Ja przez tą noc bardzo wiele myślałem, ale tak na końcu pomyślałem sobie, że ja przecież nie chcę realizować mojej woli, tylko wolę Pana Boga, który zawsze mówi przez przełożonych i rano powiedziałem: „Rzym!”
6. Czy spodobało się księdzu coś w naszej parafii?
Wszystko. Naprawdę tak z całego serca mówię, bo ja nie mam doświadczenia pracy w Polsce. Zostałem wyświęcony na księdza 6 czerwca 1999 roku, a 18 sierpnia tamtego roku byłem już w Rzymie. (…) Mnie tutaj najbardziej uderzyli ludzie, tzn. takie na mnie wywarli wrażenie, ich wiara, prostota, szczerość. Szczególnie dzieci w szkole i przedszkolu. Teraz jako proboszcz nie mam tyle czasu, ale na początku jak byłem tam w tej parafii to bardzo dużo pracowałem z młodzieżą, z dziećmi i naprawdę widzę różnice. Tutaj wy jesteście tacy „czyści”. Tam na Zachodzie wszystko jest takie trochę zepsute. Dzieciaki są takie rozwydrzone i nie mają już wartości rodziny, dużo rodzin jest rozbitych.
7. Czy tęskni ksiądz za Polska?
Nie, bo mam tyle pracy, że nie mam czasu na tęsknotę. Poza tym tam też są wspaniali ludzie i ja myślę, że jak księdzu chce się pracować i oddaje się ludziom, wśród których jest to tak tej tęsknoty nie czuję. Pewnie, że pojawiają się myśli co tam u rodziny, mamy, taty, brata, przyjaciół. Tam się czuję jak w domu, u siebie.
8. Ma ksiądz bardzo wiele pracy. Jak często jest ojciec w Polsce?
Będąc w Europie mam to szczęście, że mogę każdego roku być w Polsce w wakacje letnie, bo nam przysługuje miesiąc urlopu w ciągu roku i ja to wykorzystuję sobie latem. Wtedy u nas w parafii nic się nie dzieje. Wszyscy wyjeżdżają na wakacje. Natomiast moi współbracia, którzy pracują na innych kontynentach przyjeżdżają do Polski co 3 lata na 3 miesiące.
9. Jakie ma ksiądz zainteresowania?
Lubię wspinaczkę wysokogórską i bieganie.
Dziękujemy za rozmowę
Redaktorki
Zdjęcia z ojcem Maciejem:
Zdjęcia podesłane przez ojca Macieja:
Dwa pierwsze przedstawiają wizytację Kardynała Camillo Ruinii, która odbyła się trzy lata temu w lutym. Kolejne dwa są z Drogi Krzyżowej którą zorganizował ojciec Maciej wraz z młodzieżą po ulicach dzielnicy parafii. Kolejne zdjęcia przedstawiają Kościół w którym pracuje ojciec Maciej. Zdjęcie nr 8 to Msza "na powietrzu" z jedną z grup młodzieży istniejących przy parafii. Fotografie nr 9 i 10 pochodzą ze wspinaczki, ktora jest pasją ojca Macieja.